Nie wiem, jak Wy, ale ja byłam przyzwyczajona do niezależności. Oczywiście wynika to z mojej historii i doświadczeń, gdzie przede wszystkim musiałam liczyć na siebie.
Jako dorosła kobieta zdaje sobie sprawę z tego, jak z wielu dobrych rzeczy, sytuacji, relacji i zdarzeń takie przekonanie mnie okradało.
Bóg pokazuje mi to przez doświadczenia, które nie zawsze są łatwe i przyjemne, a nawet w ogóle 😛
W ostatnim czasie odkryłam to, iż przełom w moim stanie zdrowia i walce z bólem został złamany przez poproszenie o pomoc bliskiej osoby, której działanie doprowadziło do szybszej konsultacji lekarskiej, codziennej pomocy i pielęgnacji.
Gdybym nie zamknęła dumy w klatkę, możliwe, że nadal cierpiałabym w bólu i samotności.
Bóg daje nam codziennie relacje. Są takie, które zostają na długo, na zawsze, albo trwają w momencie, w którym są nam potrzebne i musimy się z nimi pożegnać.
W swoim życiu miałam ogrom relacji. Są takie, które są już za mną, ale również takie które trwają tu i teraz. Niesamowite jest też to, że Bóg ma moc odnowienia relacji, które z różnych przyczyn zostały przerwane lata temu.
Jestem za to wdzięczna. Takie sytuacje, relacje wprowadzają mnie w nowe miejsca, możliwości i Boży plan dla mojego życia.
Czas wyjść ze skorupy, nawet jeśli pozornie kiedyś chroniła przed światem – jednocześnie oddzielając mnie od niego.
Nie mam zgody na pancerz!
„Przyjaciel zawsze okazuje miłość, rodzi się bratem w niedoli” Prz 17,1